Reklama

Historia

Kuźnia polskich elit

Ksiądz Skarga nazywał ją „ozdobą Korony”. Papież Jan Paweł II mówił o wielkości, jaką Uniwersytet Jagieloński „posiada w dziejach ojczyzny oraz w dziejach kultury polskiej, europejskiej i światowej”. 12 maja 1364 r. król Kazimierz Wielki ufundował Akademię Krakowską – pierwszy polski uniwersytet.

2024-05-07 08:46

Niedziela Ogólnopolska 19/2024, str. 28-29

[ TEMATY ]

historia

pl.wikipedia.org/Jan Mehlich

Dziedziniec Collegium Maius w Krakowie

Dziedziniec Collegium Maius w Krakowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kraje Europy Środkowej w czasach średniowiecza wyraźnie nie nadążały w dziedzinie kultury za Europą Zachodnią. Korzystając z dorobku Zachodu, zwykle później przyswajały sobie jego zdobycze. Polska szybko nadrabiała te zapóźnienia, w czym największą zasługę należy przypisać powstałej w 1364 r., a odnowionej w 1400 r. Akademii Krakowskiej. Był to drugi, po praskim, uniwersytet w Europie Środkowej, położony najdalej na wschód od centrów świata zachodniego, przez co symbolicznie wyznaczał granice świata łacińskiego, stając się – po odnowieniu w XV wieku – ośrodkiem akademickim o charakterze międzynarodowym.

Nauk przemożnych perła

Jego geneza związana była z reformami, zwłaszcza w dziedzinie prawa, które przeprowadzał Kazimierz Wielki. Ważnym motywem była także sława, jaką cieszył się uniwersytet w Pradze, na którym studiowali poddani polskiego króla. Poważny wpływ na decyzje władcy mieli jego bliscy doradcy studiujący wcześniej prawo we włoskich akademiach, w Bolonii i w Padwie, a także w Pradze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Własny uniwersytet miał służyć państwu, dynastii i Kościołowi, gdyż zgodnie z aktem fundacyjnym króla z 12 maja 1364 r. miał być kuźnią polskich elit urzędniczych i intelektualnych: „Niechże tam będzie nauk przemożnych perła, aby wydała męże dojrzałością rady znakomite, ozdobą cnót świetne i w różnych umiejętnościach wyuczone”. Życzeniem króla było także to, by krakowska akademia promieniowała na sąsiednie kraje. W akcie erekcyjnym czytamy: „Do tego miasta Krakowa niechaj zjeżdżają się swobodnie wszyscy mieszkańcy, nie tylko Królestwa naszego i krajów przyległych, ale i inni z różnych części świata”. Działająca do śmierci króla w 1370 r. akademia posiadła najwięcej, bo pięć katedr prawa rzymskiego i trzy katedry prawa kanonicznego, dwie katedry fizyki, czyli medycyny, oraz jedną katedrę sztuk wyzwolonych. Odnowiona przez króla Jagiełłę i królową Jadwigę uczelnia zainaugurowała swoją działalność w lipcu 1400 r. (niemal rok po śmierci Jadwigi). Kilka wieków później w hołdzie nowym fundatorom nazwana została Uniwersytetem Jagiellońskim. Stała się też bardzo ważnym ośrodkiem kształcenia kadr duchowieństwa (w 1397 r. powstał tam Wydział Teologiczny), które miało kontynuować misję chrystianizacji Litwy i budowy tam organizacji kościelnej. W XV stuleciu, które było okresem świetności uczelni, nauki pobierało w niej ponad 6,5 tys. studentów zagranicznych, co stanowiło połowę studentów. Pochodzili oni głównie z Węgier, Czech, znad Bałtyku. Trafiali się też Włosi, mieszkańcy Niderlandów, Anglicy, był też jeden Hiszpan. Kadra naukowa odnowionej akademii opierała się głównie na profesorach, którzy otrzymali wcześniej stopnie naukowe w Pradze (na trzydziestu jeden profesorów – dwudziestu pięciu).

Reklama

Polska szkoła prawa narodów

Wśród wielu wybitnych profesorów akademii szczególne miejsce zajmują Stanisław ze Skarbimierza (dziś: Skalbmierz), doktor prawa kanonicznego po Uniwersytecie Praskim, oraz Paweł Włodkowic, absolwent prawa na tymże uniwersytecie i na akademii w Padwie – twórcy polskiej szkoły prawa narodów. Pracując w cieniu konfliktu z Krzyżakami oraz walki Kościoła z poganami i herezjami, budowali oni teoretyczne fundamenty nowego spojrzenia na władzę, konflikty religijne i wojny. Teorie tworzone przez polską szkołę prawa narodów były w ówczesnej Europie wręcz rewolucyjne, ponieważ wywracały dogóry nogami dotychczasowe prawo i sposób myślenia o poganach i heretykach. Jednocześnie teoria prawa wojny stanowiła fundamenty rodzącego się prawa międzynarodowego.

W służbie państwu

Akademia Krakowska szybko skupiła elitę intelektualną polskiego państwa, stając się prężnym ośrodkiem myśli naukowej i humanistycznej, chętnie wykorzystywanym przez monarchów, zwłaszcza w konfliktach z Krzyżakami. Poglądy Stanisława ze Skarbimierza i Pawła Włodkowica zostały przedstawione na największym zjeździe średniowiecznego duchowieństwa – na soborze w Konstancji (1414-17) i zyskały ogromny rozgłos. Delegacja polska przedstawiła ojcom soborowym sześćdziesięcioro ochrzczonych Żmudzinów, by potwierdzić rolę Polski w chrystianizacji Litwy i zdyskredytować Krzyżaków, którzy próbowali zrobić to wcześniej ogniem i mieczem. Możemy mówić o przysłowiowej bombie, dziś byśmy powiedzieli – wizerunkowej. Jednym z argumentów, których używano przeciw Krzyżakom w obronie nękanych przez nich Żmudzinów, było to, że nikt nie pytał ich o zdanie, czy chcą być pod władzą zakonu. Można by się w tym dopatrzeć zalążków jednej z fundamentalnych zasad prawa międzynarodowego, która zyskała powszechne uznanie dopiero po I wojnie światowej, mianowicie prawa samostanowienia narodów.

Reklama

W okresie kształtowania się monarchii stanowej, kiedy drogę torowała sobie koncepcja państwa prawa, wprowadzająca zasadę zwierzchności prawa wobec władzy monarszej, jej teoretyczne fundamenty stworzył Stanisław ze Skarbimierza, który napisał: „Żadne księstwo ni królestwo nie może właściwie istnieć, jeśli nie rządzi się jasno ustalonymi ustawami. Ustawa prawna, która zapewnia zbawienne rządy, winna być rozumna, przekonująca, użyteczna i godna poszanowania”. Prawo to – jego zdaniem – powinno być zakorzenione w prawie Bożym. Państwo zaś wtedy jest Bożym, dowodził uczony, „gdy siłą kierującą jest prawda, prawem miłość bliźniego, regułą sprawiedliwość i równość”.

Studia stare i nowe

Ważną częścią dorobku akademii w pierwszym okresie jej istnienia były osiągnięcia jej naukowców w dziedzinie astronomii, zwłaszcza po utworzeniu, na początku XV wieku, katedry matematyki i astronomii. Historycy są zgodni w ocenie, że niemal przez cały XV wiek krakowska uczelnia była jednym z największych ośrodków badań astronomicznych na kontynencie. Zawdzięczała to wielkim uczonym, wśród których trzeba wyróżnić Jana z Głogowa i jego ucznia – Wojciecha z Brudzewa. Uczeni ci nie tylko przenieśli na polski grunt najważniejsze odkrycia zagraniczne, ale także prowadzili własne badania, włączając się w rozwój europejskiej astronomii. Z ich dorobku korzystał później Mikołaj Kopernik, były student krakowskiej wszechnicy. Niemiec z Norymbergi, pisząc o astronomii rozwijającej się na krakowskiej uczelni, oceniał: „W tym względzie (...) nie masz szkoły w Niemczech sławniejszej”.

Reklama

Aktywność kaznodziejska profesorów krakowskiej akademii prowadzona w ojczystym języku przyczyniała się także do rozwoju języka polskiego, który rodził się w cieniu dominującej dotąd łaciny.

W opinii cudzoziemców Akademia Krakowska w II połowie XV wieku była międzynarodowym ogniskiem nauki, w którym „kwitły (...) studia stare i nowe bez walk i konfliktów, a uniwersytet stanowił perłę wiedzy”.

Dzięki Akademii Krakowskiej Polska z państwa postrzeganego jako peryferyjne za pierwszych Piastów, korzystającego przede wszystkim z dorobku innych, tworząc własny ośrodek naukowy oraz rodzime elity, zdołała pod koniec średniowiecza dołączyć do grupy rozwiniętych państw, znalazła wśród nich swoje specyficzne miejsce, na pograniczu łacińskiej Europy, i wniosła w jej życie już swój własny dorobek.

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

By pamiętać...

W przeddzień i w święto Matki Bożej Różańcowej – 6 i 7 października 1941 r., w ramach ostatniej fazy usuwania duchowieństwa polskiego, nastąpiły kolejne aresztowania księży w diecezjach łódzkiej, częstochowskiej, włocławskiej, archidiecezji poznańskiej i archidiecezji gnieźnieńskiej. W ciągu dwóch dni uwięziono i osadzono w obozie przesiedleńczym – koncentracyjnym w Konstantynowie Łódzkim 470 kapłanów. Wywiezieni do Dachau zmarli lub zginęli w komorach gazowych. Niewielu przeżyło. W piątek 30 wrześniai w sobotę 1 października podczas stacji poświęconej martyrologii polskiego duchowieństwa uczczono ich pamięć

Konstantynów Łódzki. Szczególna stacja na mapie obchodów 1050-lecia Chrztu Polski w naszej archidiecezji. Zatrzymanie się nad cierpieniem i heroicznym świadectwem aż do końca, dotknięcie miejsca, którego dotykały stopy kapłanów męczenników, w obecności krzyża, który mieli ze sobą w Dachau i zatroskanie o jutro, bo „nie można ograniczyć się do rozpamiętywania nawet najpiękniejszej przeszłości – trzeba jeszcze dojrzalej iść w przyszłość”, wyciągając wnioski i ucząc się od tamtych świadków Chrystusa i pamiętając, że każdorazowe odsunięcie Dekalogu rodzi zagrożenie dla człowieka. Piękna uroczystość, którą trudno zrelacjonować. Bo tu każde słowo, gest, każdy krok, miały swój głęboki wymiar. I wzruszający. Nie tylko dla kapłanów, którzy wspominali i szli po ścieżkach swoich starszych braci, księży uwięzionych w koncentracyjnym obozie na terenie miasta i wywożonych stąd do Dachau, ale też dla nas, świeckich.

CZYTAJ DALEJ

Nasz dzień Pański

2024-05-28 13:53

Niedziela Ogólnopolska 22/2024, str. 22

[ TEMATY ]

Niedziela

Niedziela

Karol Porwich/Niedziela

Co zrobisz, aby zrealizować swoje marzenia? Ile czasu poświęcisz, aby zrobić to, co jest dla ciebie ważne? Ile wysiłku włożysz, aby dokonać czegoś, co będzie dla ciebie pięknym wspomnieniem? A jak wygląda twoja determinacja, gdy przychodzi czas na modlitwę, czas na pójście na niedzielną Eucharystię czy na to, by porozmawiać z drugim człowiekiem o Panu Bogu? Te pytania prowadzą do refleksji nad sposobem przeżywania przez nas niedziel. Trzecie przykazanie Boże mówi nam: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”. Ile w tym dniu jest miejsca dla Pana Boga?

CZYTAJ DALEJ

Powiewów dwóch totalitaryzmów

2024-06-02 17:29

[ TEMATY ]

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Jeden z liderów koalicji rządzącej, wicemarszałek Sejmu, a jednocześnie współprzewodniczący lewicowej partii publicznie mówi o odebraniu przywilejów „opasłemu klerowi”. To jest język, który pasuje do czasów stalinizmu: na karykaturach z tamtego czasu zachodni bankierzy, kapitaliści i księża zawsze byli wielkiej tuszy.

Nic dziwnego, skoro przecież – w domyśle – paśli się na krzywdzie „ludu pracującego miast i wsi”. Tyle że Josif Wissarionowicz Stalin umarł ponad siedem dekad temu. Komuna zawaliła się dobrze ponad cztery dekady wstecz. Ale jak widać dla niektórych nie tylko „Lenin wiecznie żywy”, ale i Stalin też żyw. Przynajmniej w głowach i mentalności części polityków. Bo wszak stalinizm to stan umysłu. Czyż nie, towarzyszu przewodniczący?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję