W sobotę o godz. 8 pielgrzymi zgromadzili się w parafialnym kościele, wsiedli do autokaru i udali się do Werchraty. Powitał ich proboszcz parafii pw. św. Józefa Robotnika ks. Artur Wojtowicz i zaprosił do modlitwy. Pielgrzymi adorowali w świątyni Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie oraz modlili się przy relikwiach św. Brata Alberta. Pod przewodnictwem wicedziekana lubaczowskiego i proboszcza parafii św. Boromeusza w Lubaczowie, ks. Romana Karpowicza, około 50 pielgrzymów wędrowało pieszo z Werchraty na wzgórze Monasterz (Monastyr), u którego podnóża w latach 1891-1905 była Pustelnia św. Brata Alberta. W tym miejscu pielgrzymi uczestniczyli we Mszy św. Sprawował ją proboszcz ks. Roman Karpowicz. W homilii ukazał drogę do świętości Brata Alberta. – Idziemy śladami jego obecności na tej ziemi. Nasz wielki święty uczy nas szacunku dla godności każdego człowieka oraz potrzeby okazywania mu dobroci. Był chodzącym wzorem wszystkich cnót chrześcijańskich i głębokiego patriotyzmu. Pozwólmy dotknąć się duchowi tego wielkiego świętego, abyśmy mogli go naśladować w naszej służbie Bogu i bliźnim – mówił.
Pustelnia Brata Alberta
Bratu Albertowi bardzo podobało się Roztocze, jego malowniczość, piękno, urocze wzniesienia i lasy, przyjmująca cisza i wspaniałe warunki do wypoczynku po uciążliwej, wyczerpującej, niszczącej zdrowie pracy z ubogimi. Właściciel dóbr werchrackich hr. Ludwik Dębicki zaoferował Bratu Albertowi w swoich posiadłościach miejsce na pustelnię. Powstała ona w końcu 1891 r. na bazie niewielkiej zagrody pasterskiej, położonej w bezpośrednim sąsiedztwie dawnego monasteru. Początkowo składała się z dwóch drewnianych budynków, krytych słomą: niewielkiej chatki pasterskiej i obory dla krów i owiec. Chatka została przerobiona przez braci na kuchnię, obora na refektarz (jadalnię) i dormitorium (sypialnię). Pośrodku placu stał krzyż i figura Matki Bożej. Wkrótce na tej działce wzniesiono budynki inwentarskie, a także warsztaty rzemieślnicze. Ważną rolę spełniała stara cerkiew bazyliańska, która służyła albertynom jako kaplica. Bracia adorowali w niej Najświętszy Sakrament, odprawiali nabożeństwa majowe, w październiku odmawiali Różaniec. W modlitwach tych, mimo różnicy obrządku, uczestniczyli masowo miejscowi włościanie. Albertyni w niedziele i święta na piechotę (około 17 km w jedną stronę) chodzili do kościoła i klasztoru w Horyńcu. Pustelnia istniała do 1905 r. Wówczas nowy właściciel tych terenów, Emanuel Homoliacz, usunął braci, którzy znaleźli przytułek w Krechowie.
Pozwólmy dotknąć się duchowi tego wielkiego świętego, abyśmy mogli go naśladować w naszej służbie Bogu i bliźnim.
Ślady historii
Lubaczowscy pielgrzymi zwiedzili także ruiny dawnego monasteru bazylianów, założonego w 1678 r., najpierw prawosławnego, potem greckokatolickiego obrządku. Na placu klasztornym znajdowała się cerkiew drewniana, w której cześć odbierała cudowna ikona Matki Bożej, zwana Werchracką, sprowadzona tam przez ihumena Izaaka Sokalskiego z Zamościa. Po józefińskiej kasacji klasztoru w Werchracie w 1806 r. bazylianie zabrali ze sobą tę ikonę do Krechowa. Pielgrzymi z Lubaczowa powrócili do Werchraty inną drogą. Tam czekał na nich posiłek przygotowany w domu rekolekcyjnym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu