Reklama

Rodzina

Wielki Post z dzieckiem

Wielki Post w rodzinie to nie lada wyzwanie. Niejeden rodzic się zastanawia, czy w ogóle podoła, czy ten temat go nie przerośnie. Co zatem zrobić, żeby dzieci dobrze przeżyły ten czas?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chyba najbardziej obawiamy się tego, jak wytłumaczyć dziecku Jezusowe cierpienie. To sprawia, że nierzadko odsuwamy od siebie wielkopostne tematy. – Przede wszystkim zwróćmy uwagę na to, że Wielki Post nie zaczyna się od przeżywania męki Chrystusa. Kiedy dobrze się przyjrzymy niedzielnym Ewangeliom w Wielkim Poście, zauważymy, że męka Pana Jezusa pojawia się dopiero na końcu. Większość niedziel łączy coś innego: nawrócenie – mówi ks. Michał Gławdel, prowadzący w Telewizji Trwam program dla dzieci Manna z nieba. – I to jest dobre pytanie: z czego ma się nawrócić dziecko? W przypadku dorosłych jest to oczywiste, wszyscy mamy swoje grzechy, również ciężkie. Ale z dziećmi, zwłaszcza młodszymi, jest już trochę inaczej. Dlatego radziłbym przesunąć akcent. Dziecko nie nawraca się „z czegoś”, a „do czegoś”. Wielki Post dla dziecka to przede wszystkim okazja do pracy nad własnym charakterem.

Takie podejście, rzeczywiście, wiele zmienia. I nie chodzi wcale o to, żeby mękę Chrystusa zepchnąć na dalszy plan albo udawać, że jej nie było. Trzeba, oczywiście, mówić o tym, że Jezus cierpiał, ale też podkreślić, że umarł i zmartwychwstał, by uratować wszystkich ludzi, bo bardzo ich kocha. Dlatego w Wielkim Poście dzieci przez swoje drobne wyrzeczenia, modlitwę czy okazywanie miłości bliźniemu mogą Mu ulżyć w tym cierpieniu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Trzy filary

– Nie szukałbym wielkich rzeczy, raczej skupiłbym się na tym, co znane i podstawowe. Post, modlitwa, jałmużna. I wszystko na miarę dziecka. Dla dorosłego postanowienie 40-dniowe to pewna oczywistość, ale dziecko tych 40 dni nawet sobie nie policzy na palcach. Dlatego lepiej się skupić np. na postanowieniach tygodniowych – radzi ks. Gławdel. I dodaje: – Można zacząć od – chyba najpopularniejszego – postu od słodyczy. Może trwać od poniedziałku do soboty, a w niedzielę niech będzie cukierek w nagrodę za wytrwałość. To zresztą nie muszą być słodycze, mogą to być gry komputerowe, telewizja – każdy widzi, nad czym jego dziecko może pracować. A w kolejnym tygodniu niech podejmie inne postanowienie.

Reklama

Jałmużna też jest czymś absolutnie wykonalnym, zwłaszcza gdy włączy się w nią cała rodzina. Nawet jeśli dziecko nie ma jeszcze swoich pieniędzy, może wrzucać do skarbonki te, za które rodzice mogli mu kupić np. ciastko. – Pamiętajmy, że dziecko poznaje świat po swojemu, musi zobaczyć, dotknąć, usłyszeć, posmakować itp. Powinno widzieć, co się stanie z zebranymi pieniędzmi. Dobrą okazją może być choćby wielkanocna zbiórka żywności Caritas. Zabierzmy wtedy dziecko do sklepu, pozwólmy mu pomóc w wybieraniu produktów, za które zapłacimy pieniędzmi ze skarbonki, a potem niech samo włoży te rzeczy do kosza i usłyszy od wolontariusza słowo „dziękuję”.

I jeszcze modlitwa. W wielu parafiach odprawiane są nabożeństwa Drogi Krzyżowej dla dzieci. – Przy tej modlitwie można się uczyć od Pana Jezusa powstawać po upadku, kochać, przebaczać... Można też skorzystać z tego, że Wielki Post jest na wiosnę, i poszukać z rodziną przydrożnych kapliczek z drogą krzyżową, a jeśli takich nie ma w pobliżu, to przydrożnego krzyża, przy którym można się wspólnie pomodlić. Można też zorganizować sobotnią lub niedzielną pielgrzymkę rodzinną do jakiegoś sanktuarium – podsuwa pomysły ks. Michał.

Razem łatwiej

Warto wspólnie przeżywać Wielki Post. Dziecku łatwiej wtedy przyjąć temat cierpienia, męki i śmierci Chrystusa. – Najważniejsze, żeby nie odrywać dziecka od prawdy – podkreśla ks. Grzegorz Laskowski, psycholog, moderator oaz dziecięcych. – Dobrze jest mówić obrazami, odwoływać się do tego, co dziecko zna, np. że kiedy się upadnie, to boli. Mówmy w sposób dostosowany do wieku, ale prawdziwie, bez upiększania. Jako dorośli często, trochę na wyrost, martwimy się, że dziecko się przestraszy, nie zrozumie, a tymczasem najmłodsi niekiedy lepiej tłumaczą sobie różne trudne sprawy niż my.

Reklama

Co, jeśli dziecko wprost mówi, że nie chce iść na Drogę Krzyżową, bo tam krzywdzą Pana Jezusa? – Może się zdarzyć, że dziecko jest bardziej wrażliwe niż jego rówieśnicy. Nie powinno się go wtedy zmuszać do uczestniczenia w tych nabożeństwach, żeby nie zrobić mu krzywdy – mówi ks. Grzegorz. – Warto też, jeśli dziecko nigdy jeszcze nie było na Drodze Krzyżowej, opowiedzieć mu wcześniej, co tam się będzie działo. I nie chodzi tutaj o żadne teologiczne tłumaczenia albo bardzo naturalistyczne opisy. Mówmy tak, jak sami to czujemy i rozumiemy. Na rekolekcjach oazowych widzę, jak dzieci pięknie przeżywają Drogę Krzyżową, kiedy stworzy im się do tego dobrą przestrzeń i pozwoli na czynny udział, kiedy mogą wyjść z tłumu, ponieść krzyż, świecę, kiedy mogą się zaangażować. Ale jest jeden warunek: nie może to być zbyt duża grupa. W dużej grupie górę bierze presja rówieśnicza.

Dlatego dobrym zwyczajem jest wspólne uczestnictwo w Drodze Krzyżowej. – Kiedy rodzice albo babcia czy dziadek są z dzieckiem, mogą też od razu zareagować, kiedy widzą jego niepokój, smutek, a może nawet łzy. Co wtedy należy zrobić? Przytulić, wytłumaczyć, czasami po prostu wyjść z dzieckiem na zewnątrz – radzi ks. Laskowski.

Krzyż, który zakwita

W wielkopostnej drodze z dzieckiem nie można zapomnieć o tym, że finałem jest nie śmierć na krzyżu, ale Zmartwychwstanie, że efektem naszej pracy nad sobą powinno być więcej dobra i miłości w naszej rodzinie. Może w tym pomóc na przykład... kwitnący krzyż. – To taki znak, który będzie nam towarzyszył przez cały Wielki Post – wyjaśnia Karolina Mysłek, redaktor Mojego Pisma Tęcza. – Wystarczy przygotować krzyż wycięty z papieru i powiesić go w widocznym miejscu. Dziecko samo albo z naszą pomocą przygotowuje kwiatki, które później przykleja na krzyżu za każdym razem, kiedy zrobi coś dobrego, popracuje nad sobą, pomoże komuś. Myślę, że ważne jest wytłumaczenie, iż kwiatki nie są nagrodą za dobre uczynki, ale są znakiem tego, że chcemy, tak jak umiemy, nieść ulgę cierpiącemu Jezusowi.

Reklama

Taki krzyż, cały okryty kwiatami na Wielkanoc, może bardziej przemówić do dziecięcego serca niż niejedna katecheza. Kiedy również rodzice włączą się w to zadanie, dziecko zobaczy, że i dorośli walczą ze swoimi słabościami, chcą się poprawić, zmienić swoje życie. A ponieważ najmłodsi uczą się, widząc konkretne przykłady, z pewnością będą chcieli naśladować osoby, które są dla nich ważne.

I jeszcze jedno: po wielu tygodniach pracy nad sobą nie zapomnijmy zaprosić dzieci do wspólnego przygotowywania świąt. Zdobienie pisanek, sianie owsa czy rzeżuchy, przygotowywanie koszyczka ze święconką, strojenie mieszkania, kuchenny gwar – to nie są tylko puste zwyczaje, ale to namacalne znaki naszej radości z Jezusowego zwycięstwa. Nie żałujmy zatem tego ani dzieciom, ani sobie.

2022-02-22 11:32

Oceń: +2 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nasze wspólne święto

Kiedyś myślałam, że dla sióstr zakonnych, zakonników i księży patrzenie na szczęśliwe małżeństwa i dzieci to raczej trudność niż radość. Wprawdzie wiedziałam, że takie powołanie daje szczęście, i że ci ludzie są bardziej radośni, spokojni i normalni niż średnia krajowa, ale sądziłam, że przy całym spełnieniu, które daje im ofiarowanie się Bogu na wyłączność, kontakt z rodzinami jest dla nich jednak pewnym krzyżem. I że taktowniej będzie nie rozwodzić się przy nich na takie tematy. Kiedy poznałam bliżej kilka takich osób, byłam często zaskoczona, że chętnie słuchają opowieści z cyklu „A moje dziecko to...”, pytają, proszą o zdjęcia i pięknie mówią o miłości. Chyba najważniejsze rzeczy o kochaniu męża i dzieci usłyszałam właśnie z ust ludzi, którzy teoretycznie są laikami w tej dziedzinie, bo nie mają w niej własnego doświadczenia. W sumie nic dziwnego – fachowcy od Pana Boga, który jest miłością, muszą być też fachowcami od miłości.

CZYTAJ DALEJ

18 maja Kościół wspomina św. Stanisława Papczyńskiego

[ TEMATY ]

O. Stanisław Papczyński

Arkadiusz Bednarczyk

Kościół Katolicki wspomina 18 maja św. Stanisława Papczyńskiego, założyciela Zgromadzenia Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

Święty o. Stanisław Papczyński urodził się 18 maja 1631 r. w Podegrodziu k. Starego Sącza. Po ukończeniu szkoły podstawowej, kontynuował naukę u jezuitów i pijarów. W roku 1654 wstąpił do zakonu pijarów, gdzie dwa lata później złożył śluby zakonne.

CZYTAJ DALEJ

Pan wzywa do drogi Chrystusowej

2024-05-18 15:15

[ TEMATY ]

diakonat

Zielona Góra

święcenia diakonatu

Bp Adrian Put

Katarzyna Krawcewicz

Nowo wyświęceni diakoni z biskupem Adrianem Putem oraz księżmi formatorami

Nowo wyświęceni diakoni z biskupem Adrianem Putem oraz księżmi formatorami

18 maja w konkatedrze zielonogórskiej bp Adrian Put udzielił święceń diakonatu dwóm alumnom.

Diakon Jakub Błażyński pochodzi z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Otyniu, a diakon Jakub Cieplak – z parafii św. Henryka w Sulęcinie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję