Reklama

Rodzina

Narkotyk lubi ekstrema

Nałóg jest jak pędzący pociąg. Człowiek siedzi w środku, a on gna. Z czasem coraz szybciej. Na szczęście zdarza się, że zwalnia, a nawet na chwilę się zatrzymuje. I wtedy ważne jest to, żeby ktoś życzliwy stał na stacji – mówi Anka, która zerwała z narkotykami.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dziś mówi się już nie o narkotykach, a o substancjach psychoaktywnych. Wizerunek narkomana, który mamy w pamięci, też jest nieaktualny. Choć substancje niedozwolone zajmują miejsce, po alkoholu i papierosach, to ponad 10% uczniów sięgnęło lub sięga po nie systematycznie. „Są dostępne w różnych formach, co nasila ekscytację nieletnich i chęć eksperymentowania z nieznanymi dotąd substancjami” – zauważa Piotr Strojnowski, dyplomowany instruktor terapii uzależnień. Dilerzy narkotykowi są wszędzie tam, gdzie młodzi ludzie – zarówno w szkołach, jak i na dyskotekach. Dostarczają zamówienie jak pizzę – na telefon. Tak zresztą, co potwierdzają badania ESPAD, uważa niemal 40% polskich nastolatków, według których, zdobycie trawki jest bardzo łatwe, a ponad 50% twierdzi, że marihuana jest bezpieczna. „Europejski raport narkotykowy 2023: tendencje i osiągnięcia” alarmuje, że osoby używające narkotyków są narażone na większą różnorodność substancji psychoaktywnych i często nie są świadome, jakiej substancji zażywają, ponieważ są one sprzedawane w postaci podobnie wyglądających proszków lub tabletek. Naukowcy z University of Vermont na łamach czasopisma The Journal of Neuroscience ostrzegają, że nawet niewielki kontakt z marihuaną prowadzi w młodym wieku do zmian struktury mózgu. O narkotykach i nastolatkach mówi się za mało i za rzadko. Co trzeba wiedzieć?

Kto?

Uzależnionych od narkotyków często postrzegamy jako tych z marginesu, zaniedbanych i brudnych. Tymczasem „wszelkiego rodzaju używki stały się elementem codziennego świata, szczególnie młodzieżowego” – przekonuje dr hab. Mariusz Zemło z Uniwersytetu w Białymstoku. „Zachowania związane z ich zażywaniem wpisują się niemal powszechnie w najróżniejsze zbiorowe spotkania o charakterze rozrywkowym. Wielokrotnie są spoiwem ułatwiającym budowanie ludycznej wspólnoty; pozwalają łamać nieśmiałość, niwelują konwencje kulturowe, ułatwiają wchodzenie na poziomy większej swobody towarzyskiej” – kontynuuje (Zeszyty Naukowe KUL 1/2019).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Czy można mówić o modelu nastolatka przyjmującego środki psychoaktywne? Janusz Sierosławski, socjolog z Instytutu Psychiatrii i Neurologii, obawiając się pewnej stygmatyzacji, podkreśla: – Każdy młody człowiek ma spore szanse na to, żeby spróbować. Piętnaście lat temu byli to młodzi ludzie z dużych miast, zwłaszcza z Warszawy i Wybrzeża. Teraz różnice się zacierają, po substancje psychoaktywne sięgają zwłaszcza 15-, 16-latkowie zarówno z mniejszych miejscowości, jak i z tych dużych. To wiek, kiedy młodzi ludzie chcą spróbować i doświadczyć czegoś nowego. W dalszym ciągu większe prawdopodobieństwo sięgnięcia po nie występuje wśród chłopców niż wśród dziewcząt. Ale znowu te różnice zaczynają się zacierać, zwłaszcza w dużych miastach. Ekspert Centrum Informacji o Narkotykach i Narkomanii Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii zwraca uwagę, że duże znaczenie ma również status społeczno-ekonomiczny. Większym prawdopodobieństwem zażywania nielegalnych środków będą się odznaczać młodzi z samego dołu struktury społecznej i z samej góry. – Istotne znaczenie ma również świat wartości. Nastawienie przede wszystkim na zabawę zwiększa prawdopodobieństwo sięgania po substancje psychoaktywne. Zmniejsza się ono wśród tych, którzy stawiają sobie cele czy wyznają wartości, które porządkują życie społeczne – zaznacza Sierosławski.

Dlaczego?

Specjaliści wymieniają m.in.: brak akceptacji, wahania nastrojów, ciekawość, nastoletni bunt, samotność, odrzucenie przez środowisko rówieśnicze, niezrozumienie, brak zainteresowania i wsparcia ze strony rodziny, trudne relacje w niej panujące, związane z agresją, konfliktami, alkoholizmem rodziców, ubóstwem, zbyt małym zainteresowaniem rodziców i ich nadmierną opiekuńczością; presję rówieśników i presję bycia najlepszym, brak odporności na stres, wysoko postawioną poprzeczkę, tendencję do ryzykownych zachowań, nudę, a wreszcie brak wiedzy o konsekwencjach zażywania narkotyków.

Reklama

Doktor Maria Banaszak, specjalistka terapii uzależnień, w książce Hajland. Jak ćpają nasze dzieci pisze: „zażywający nie odczuwa zmęczenia, ogarnia go za to poczucie siły, jakby był panem świata”. Zwraca dodatkowo uwagę na trend konieczności bycia świetnym rodzicem, w konsekwencji posiadania świetnych dzieci, które nie mają prawa być „jedynie” wystarczające.

– Wyobraź sobie dzieciaka, który kiepsko o sobie myśli. Komunikaty, które dostaje od świata, wzmacniają niską samoocenę: w szkole uwagi, w domu krytyka – tłumaczy ks. Rafał Kowalski, psycholog z ośrodka dla osób uzależnionych Betania. – Albo tego, który ma jakąś pasję: sport, rowery, i przychodzi sytuacja, która ją zabiera, choćby kontuzja. Im większa pasja, tym większa strata. Zostaje pustka, znikają znajomi, treningi, pomysły na przyszłość. Jest potężny kryzys. Inna historia: chłopak wychowany w bardzo fajnej rodzinie, ale mama go uczy, że dorosły człowiek nie może się złościć, ma być spokojny i wyważony, z kolei tata – że człowiek nie powinien się smucić. W życiu jednak jest przecież mnóstwo powodów do złości i smutku. I chłopak zostaje z „zakręconymi kranami” emocji.

Co się dzieje w takich sytuacjach? Narkotyki trafią na bardzo podatny grunt. Ktoś, kto się nieustannie bał, staje się odważny. Nie szkodzi, że tylko na pół godziny. Nieśmiały jest pewny siebie. Zakompleksiony nie ma oporów. – Choć nastolatek, który wchodzi w nałóg, widzi długą listę strat: choroba, kłopoty w szkole i rodzinie, długi, pobicia, to zyski są dla niego cenniejsze – tłumaczy ks. Kowalski. – Nieprzypadkowo mówi się, że uzależnienie to choroba emocji. Podstawową rolą środków odurzających jest to, że pozwalają „regulować” emocje. Jak jest smutno, to można się rozweselić. Jak jest nam trudno wstać, to mobilizują nas do wstania. Dlatego tak trudno zrezygnować z używek.

Reklama

Co robić?

Zapobiegać. Przede wszystkim doskonalić już w najmłodszych dzieciach umiejętności pomocne w nawiązywaniu pozytywnych relacji z rówieśnikami i innymi osobami z najbliższego środowiska, w rozpoznawaniu emocji i kierowaniu nimi czy w radzeniu sobie ze stresem. Doktor Agnieszka Pisarska z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie na łamach Serwisu Informacyjnego UZALEŻNIENIA (3/2023) w odniesieniu do nastolatków podkreśla konieczność doskonalenia umiejętności radzenia sobie z trudnościami i wyzwaniami okresu dorastania, ustalania celów życiowych oraz podejmowania odpowiedzialnych decyzji i asertywnego radzenia sobie z presją, która skłania do sięgania po substancje psychoaktywne czy wikłania się w inne ryzykowne zachowania. Ksiądz Kowalski z kolei zwraca uwagę na relacje. – Te bliskie, ciepłe więzi, gdy można być otwartym, szczerym, doświadczyć tego, że ktoś ode mnie wymaga i mnie zrozumie. Poczucie, że wiem, kim jestem, jakie jest moje miejsce w rodzinie, będzie mnie chronić przed używkami. Jeśli znam swoją wartość, to nie muszę jej sztucznie wzmacniać.

A co wtedy, kiedy rodzice już się zorientują, że ich dziecko miało kontakt z niedozwoloną substancją? – Najgorsze jest zamykanie oczu i udawanie, że nic się nie dzieje – ostrzega ks. Kowalski. – To buduje pozorny komfort w rodzicach, a nastolatkowi brakiem reakcji udowadniają, że jest im obojętne, co się z nim dzieje. Lepiej popełnić błędy, ale zrobić cokolwiek. Wtedy dajemy dziecku sygnał: widzimy cię, zależy nam na tobie. Dopóki dzieciak potrafi do rodzica przyjść i powiedzieć mu nawet o tym, że się upił na imprezie, to rodzic jest zwycięski, bo dziecko ufa mu na tyle, by zwierzyć się z tego, co się dzieje w jego życiu. Złymi doradcami są na pewno złość czy agresja. Młody człowiek albo się wycofa, zamknie w swoim pokoju, albo wejdzie w konfrontację i może przerosnąć siłą agresji. I druga skrajność – bezradność: nie wiem, co z tobą zrobić. Trzeba pamiętać, że między niemocą a przemocą jest moc. I z niej trzeba korzystać.

Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach Programu „Społeczna odpowiedzialność nauki II – Popularyzacja nauki”.

2024-02-13 13:57

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Podkopywanie fundamentu

Rodzina pozwala zrozumieć, że miłość jest darem, tak jak dziecko jest darem. Dlatego tak straszny jest każdy wrogi akt skierowany przeciwko dziecku i nikczemna jest kultura, która na to pozwala – podkreśla dr hab. Witold Starnawski.

Piotr Filipczyk: Ostatnie dekady przynoszą wiele zmian w zakresie patrzenia na tradycyjne wartości, szczególnie w Europie. W publikacji Po co człowiekowi rodzina pisał Pan Profesor o kryzysie. Jak można pokrótce zdefiniować ten kryzys?

Dr hab. Witold Starnawski: To jest kryzys wielostronny i długotrwały, dotyczy różnych kwestii, także samej Europy i tradycji europejskiej. Jednym z jego niepokojących przejawów jest kryzys rodziny. Zawieranych jest coraz mniej małżeństw, a coraz więcej małżeństw się rozpada. Dane są fatalne. Szacuje się, że w Europie, w zależności od badań, obecnie rozpada się jedno na trzy małżeństwa. Młodzi nie chcą zawierać związków małżeńskich, gdyż boją się... rozwodu. Ten lęk dotyczy wszelkich trwałych związków. Kolejną kwestią jest niechęć młodych ludzi do posiadania dzieci. To są skutki tego kryzysu wartości, przez który przechodzi Europa.

CZYTAJ DALEJ

Trudny patron

O tym, że św. Zygmunt jest trudnym patronem, wiedzą najlepiej kaznodzieje, którzy głoszą kazania ku jego czci. Jak bowiem stawiać za wzór - co przecież jest naturalne w przypadku świętych - człowieka, ogarniętego tak wielką żądzą władzy, że dla jej realizacji nie zawahał się zabić własnego syna? Niektórzy pomijają ten fakt milczeniem, przywołując za to chrześcijańskie cnoty króla Burgundów, których był przykładem. Inni koncentrują się na męczeńskiej śmierci, nie wspominając, że rozkaz królewski stał się przyczyną śmierci młodego Sigeryka.

Lęk o władzę

CZYTAJ DALEJ

Piłkarski PP - triumf Wisły Kraków

2024-05-02 18:56

[ TEMATY ]

piłka nożna

Puchar Polski

PAP/Marcin Bielecki

Zawodnicy Wisły Kraków cieszą się z gola podczas finałowego meczu piłkarskiego Pucharu Polski z Pogonią Szczecin

Zawodnicy Wisły Kraków cieszą się z gola podczas finałowego meczu piłkarskiego Pucharu Polski z Pogonią Szczecin

Piłkarze Wisły Kraków po raz piąty w historii zdobyli Puchar Polski. W finale na PGE Narodowym w Warszawie pokonali Pogoń Szczecin 2:1 po dogrywce. Wcześniej "Biała Gwiazda" zdobyła to trofeum w latach 1926, 1967, 2002 i 2003.

Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 1:2 po dogr. (1:1, 0:0).

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję