Reklama

Polska

Oświęcim: dziękczynienie serafitek w 10. rocznicę beatyfikacji matki Małgorzaty Szewczyk

„Matka Małgorzata była nie na darmo nazywana matką ubogich i sierot” – podkreślił bp Roman Pindel, który przewodniczył dziś w Oświęcimiu liturgii dziękczynnej za dokonaną 10 lat temu beatyfikację matki Małgorzaty Szewczyk, założycielki Zgromadzenia Sióstr Serafitek i inicjatorki budowy oświęcimskiego domu macierzystego. Duchowny w homilii zwrócił uwagę, że nie było to przypadkowe, iż beatyfikacja znanej ze swej miłosiernej postawy zakonnicy dokonała się w Łagiewnikach, sanktuarium związanym z kultem miłosierdzia Bożego. Uroczystości w oświęcimskim klasztorze – kolebce serafitek – rozpoczęły też piąty rok nowenny przez 200. rocznicą urodzin matki Małgorzaty.

[ TEMATY ]

Oświęcim

serafitki

Wikipedia/Archiwum sióstr serafitek; domena publiczna

s. Małgorzata Łucja Szewczyk

s. Małgorzata Łucja Szewczyk

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zdaniem biskupa, bardzo symboliczny był obraz beatyfikacyjny wyniesionej 10 lat temu serafitki, specjalnie namalowany na tę okazję. „Zwróciłem w nim uwagę na elementy związane z naszą diecezją. Rzecz w ciekawa, że obok postaci matki Małgorzaty obraz przedstawia dwa charakterystyczne miejsca związane z życiem i działalnością jej założycielki, ale także waszego zgromadzenia” – wyjaśnił.

Według biskupa, m. Małgorzata z obrazu beatyfikacyjnego, krocząca po kamienistej drodze, trzymająca w dłoniach krzyż i różaniec, wydaje się rozwiązywać dylemat zarysowany w odczytanej dziś Ewangelii św. Łukasza o Marcie i Marii. „Z tego ewangelicznego dylematu pomiędzy życiem aktywnym i kontemplacyjnym najlepiej jest wyjść przyjmując zasadę, którą kierowała się matka Małgorzata, kiedy w każdym momencie swojego życia jakby wędrowała od Chrystusa do człowieka, który był akurat na drodze i akurat był w potrzebie” – dodał.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na Eucharystii w klasztornym kościele Matki Bożej Bolesnej z biskupem modliły się zakonnice z prowincji oświęcimskiej oraz przełożona generalna Zgromadzenia Córek Matki Bożej Bolesnej z zarządem, a także serafitki przybyłe z różnych części Polski.

Założycielka zgromadzenia bł. Małgorzata Łucja Szewczyk zapoczątkowała działalność prowadzonego przez siostry oświęcimskiego „domu ubogich” jeszcze pod koniec XIX wieku. Szczególnym charyzmatem serafitek jest praca wśród ubogich, starszych, chorych i niepełnosprawnych dzieci.

Poświęcenie kamienia węgielnego pod budowę klasztoru serafitek w Oświęcimiu odbyło się 1 maja 1893 r. Pieniądze na budowę bł. Małgorzata zbierała za pomocą kwest. Pomagali też hojni darczyńcy. Od samego początku oświęcimskie serafitki opiekowały się tu osobami starszymi. Wkrótce powstał, istniejący do dziś, Zakład Opiekuńczo-Leczniczy.

Siostry prowadzą przedszkole dla dzieci. Bł. matka Małgorzata założyła też sierociniec, odebrany przez komunistów po II wojnie światowej. Działa tu świetlica środowiskowa imienia matki Małgorzaty dla kilkudziesięciu dzieci. W Oświęcimiu funkcjonuje prowadzona przez serafitki stołówka z ciepłymi posiłkami dla potrzebujących. Oświęcimskie serafitki aktywnie katechizują w szkołach. Codziennie posługują na rzecz dzieci z sierocińca „Santa Cruz” w Boliwii.

Reklama

Założycielka zgromadzenia sióstr serafitek Małgorzata Łucja Szewczyk urodziła się na Wołyniu w 1828 r. Była osobą wrażliwą na działanie Boże i potrzeby bliźnich, odważnie włączając się w pomoc potrzebującym. Przez dwa lata pracowała w Ziemi Świętej sprawując bezinteresowną opiekę nad chorymi i potrzebującymi pielgrzymami. Tam odczytała swoje powołanie jako „siostrzyczki ubogich”.

Po powrocie do Polski siostra postanowiła realizować swoje postanowienia i udała się do Zakroczymia, aby odprawić rekolekcje pod kierunkiem bł. Honorata Koźmińskiego. Opiekowała się i utrzymywała kilka staruszek: opatrywała im rany, myła je i żywiła. Nie wahała się kwestować na ich potrzeby, choć sama cierpiała niedostatek. Zakładała domy starców, ochronki, domy dziecka. Posyłała siostry do szpitali i domów ubogich.

Ostatnie miesiące życia spędziła w domu zakonnym w Nieszawie, gdzie zmarła w opinii świętości 5 czerwca 1905 r. w wieku 77 lat. Ciało jej pochowano na miejscowym cmentarzu. Od 1951 r. doczesne szczątki m. Małgorzaty znajdują się w kościele serafitek w Oświęcimiu. Po ogłoszeniu jej przez Kościół błogosławioną relikwie zostały przeniesione z krypty do bocznego ołtarza.

Została zaliczona w poczet błogosławionych 9 czerwca 2013 r. w bazylice Bożego Miłosierdzia w Krakowie.

W 2014 przed domem sióstr stanął pomnik z figurą błogosławionej na postumencie. Monument poświęcił bp Roman Pindel. Na pierwszym piętrze oświęcimskiego klasztoru otwarto muzeum bł. Matki Małgorzaty. Zgromadzono w nim pamiątki i zdjęcia związane z jej życiem oraz historią zgromadzenia.

2023-06-09 21:05

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mikołaj dotarł do Kresowian

Niedziela bielsko-żywiecka 50/2019, str. VII

[ TEMATY ]

Białoruś

dar

serafitki

R. Zuber

Ciepłe podarki dla serafitek

Ciepłe podarki dla serafitek

Półtorej tony darów dzięki mieszkańcom Hałcnowa, Kóz i Straconki trafiło 31 listopada do parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Jozafata Kuncewicza w Sopoćkiniach na Białorusi. Transport dowieźli na miejsce członkowie diecezjalnej Akcji Katolickiej: Renata Zuber i Szczepan Wojtasik. Ten ostatni, w pierwszą niedzielę Adwentu, wcielił się w postać św. Mikołaja i po wieczornej Mszy św. rozdawał dzieciom prezenty. W paczkach, które przygotowali uczniowie Szkoły Podstawowej nr 28 w Hałcnowie, oprócz słodyczy i przyborów szkolnych, znalazły się pluszaki oraz gry planszowe.

CZYTAJ DALEJ

Św. Norbercie Biskupie! Czy Ty nie lubisz Polaków?

Ależ skąd! Oczywiście, że lubię! Kocham przecież wszystkich ludzi. Rozumiem jednak, dlaczego padło takie pytanie. „Usprawiedliwię się” za chwilę. Wpierw powiem parę zdań o sobie.
Moje staroniemieckie imię oznacza osobę, która dokonuje wielkich i widocznych czynów gdzieś na północy (nord, czyli „północ” i beraht, czyli „błyszczący”, „jaśniejący”). W pewnym sensie byłem taką osobą. Żyłem na przełomie XI i XII wieku. Urodziłem się w Niemczech w bogatej i wpływowej rodzinie. Dzięki temu od dziecięcych lat obracałem się wśród elit (przebywałem m.in. na dworze cesarza Henryka V). Można powiedzieć, że zrobiłem kościelną karierę - byłem przecież arcybiskupem Moguncji.
Wcześniej, mając 35 lat, cudem uniknąłem śmierci od rażenia piorunem. Wydarzenie to zmieniło moje życie. Przemierzałem Europę, ewangelizując i wzywając do poprawy postępowania. Będąc człowiekiem wykształconym i jednocześnie mającym dar popularyzacji posiadanej wiedzy, potrafiłem szybko zgromadzić wokół siebie grono naśladowców. Umiałem zjednywać sobie ludzi dzięki wrodzonej inteligencji, kulturze osobistej oraz ujmującej osobowości. Wraz z moimi uczniami stworzyliśmy nowy zakon (norbertanie). Poświęciliśmy się bez reszty pracy apostolskiej nad poprawą obyczajów wśród kleru i świeckich.
Powrócę do pytania. Zapewne wielu tak właśnie myśli o mnie. Dzieje się tak, ponieważ jako arcybiskup sąsiadującej z wami metropolii rościłem sobie prawo do sprawowania władzy nad diecezjami w Polsce, które podlegały metropolii w Gnieźnie. Przyznaję, że nie było to zbyt mądre. Jako usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że kierowała mną troska o dobro Kościoła powszechnego. Wtedy na Waszych ziemiach chrześcijaństwo jeszcze dobrze nie okrzepło. Bóg jednak wezwał mnie rychło do siebie, a Stolica Apostolska przywróciła bardzo szybko arcybiskupom gnieźnieńskim przysługujące im prawa. Wszystko więc dobrze się skończyło.
W sztuce przedstawia się mnie zwykle w stroju biskupim z krzyżem w dłoni. Moimi atrybutami są najczęściej anioł z mitrą i monstrancja.
Mógłbym jeszcze sporo o sobie powiedzieć, gdyż moje życie obfitowało w wiele wydarzeń. Patrząc jednak na nie z perspektywy tylu stuleci, chcę na koniec gorąco zachęcić wszystkich do realizowania Bożych zamysłów w swoim życiu. Proszę mi uwierzyć, że nawet najgorsze rzeczy Bóg jest w stanie przemienić w dobro. One też mają sens, choć my jeszcze tego nie widzimy z niskiego poziomu naszej ludzkiej egzystencji.

CZYTAJ DALEJ

Dla młodych najważniejsze jest odpowiednie wynagrodzenie i stabilność zatrudnienia

2024-06-07 08:51

[ TEMATY ]

młodzi

praca

badania

Adobe Stock

Dla osób w wieku 18-34 lata najważniejsze jest odpowiednie wynagrodzenie, na które wskazało 57 proc. ankietowanych – wynika z opublikowanego w piątek badania dla Pracuj.pl. Na drugim miejscu jest stabilność i bezpieczeństwo zatrudnienia, na które wskazało 41 proc. badanych.

„Choć odpowiednie wynagrodzenie nadal pozostaje na czele listy priorytetów (57 proc. respondentów) w kontekście pożądanego miejsca pracy, to młode pokolenie z równą uwagą zwraca się ku szeroko pojętemu jakościowemu aspektowi życia zawodowego. Stabilność i bezpieczeństwo zatrudnienia są drugim co do ważności czynnikiem, wskazanym przez 41 proc. badanych. W kontekście niepewności ekonomicznej i zmieniających się realiów rynku pracy, młodzi ludzie poszukują pewności, która pozwala im planować swoją przyszłość na bardziej stabilnych fundamentach” – czytamy w opublikowanych w piątek wynikach badania na zlecenie serwisu Pracuj.pl.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję